Na naszej stronie bardzo rzadko publikujemy wszelkie artykuły niezwiązane bezpośrednio z tematyką sportową dotyczącą seniorów Wichru Kobyłka. Tym razem postanowiliśmy zrobić jednak wyjątek i opublikować na naszej stronie artykuł anonimowego internauty Przemka, który postanowił opisać to co dzieje się ostatnimi czasy w naszym klubie a także podzielić się z nami wszystkimi swoimi odczuciami dotyczącymi tej sytuacji.
Tekst zatytułowany "Quo Vadis Wichrze" znajduje się w rozwinięciu newsa (zachowano oryginalną pisownię).
Wicher Kobyłka spadł z okręgówki. Przed sezonem apetyty kibiców były dość rozbudzone, liczono że piłkarze powalczą o awans. Jednak sezon szybko zweryfikował te cele. Z drużyny która była wysoko nagle wrócili do tego co było w ostatnich latach, czyli do walki o utrzymanie w okręgówce. Po spadku w sezonie 201011 liczono, że może to zmieni spojrzenie wszystkich odpowiedzialnych za klub. Zarządu, sponsorów i miasta.
Awans z A klasy był obowiązkiem. Sezon po powrocie był wymarzony. Do końca liczono choćby na baraże o IV ligę. Jednak 4 miejsce to był najlepszy rezultat o wielu lat. Przed następnym sezonem apetyty wzrosły. Wyszło co innego. Powrót do słabej gry i walka o życie. Poza remisem z Hutnikiem trudno wskazać inny dobry wynik. Było kilka głupich porażek, których po prostu być nie powinno. Porażka goniła porażkę i spadek stał się faktem. Co teraz pytają kibice.....
O brakach słychać było długo. Jeszcze prezes nie ma pretensji o spadek... Więc o co chodzi... To jest dobre pytanie. Czy klub ma być bazą kilku amatorów i młodych graczy którzy nie znaleźli lepszego miejsca do gry do zabawy, czy też klub piłkarski ma służyć promocji miasta poprzez dobre wyniki. IV liga to chyba nie jest jakaś galaktyka.
Prezes Artur Rola wydawał się iść nurtem jaki jest teraz wśród wielu prezesów. Młody, dynamiczny człowiek na czele klubu, starający się ruszyć z miejsca coś co wcześniej działało źle. Było inaczej niż za poprzedniego prezesa, którego na meczu nikt nie widział. Różne słuchy chodziły na temat wyboru obecnego prezesa oraz przyszłości drużyny seniorów. Ale że to komentarze z sieci nie będę tego przytaczał. Ale jeśli to prawda, znaczy że klub to tylko zabawka a nie poważna inwestycja.
Wiemy wszyscy że ciężko o pieniądze, ale czy naprawdę nie ma pieniędzy na ciekawy zespół w Kobyłce... Czy to nie są durne tłumaczenia, aby tylko było jak najtaniej??? Oczywiście są sekcje kulturystyki czy kick-boxingu. Tylko, że obie istnieją dzięki zaangażowaniu trenerów. I pomocy sponsorów. Choć ostatnio rzuciło mi się w oko, że sztangista szuka sponsora. Podobne hasło widziałem w tv, kiedy wicemistrz olimpijski we wioślarstwie powiesił plakat na mieście z podobnym hasłem. I czy prezes nie umie być stanowczy w walce o pieniądze dla klubu... Jest kilku sponsorów, ale to mało.
Mówi się o szkoleniu młodzieży. No właśnie mówi.... Co z tego że młodzi piłkarze będą odnosić sukcesy, jak potem drużyna seniorów tych sukcesów nie odnosi, a co zdolniejsi w wieku 15 lat uciekają do innych klubów lub też zawieszają buty na kołku na rzecz edukacji, bo nie pogodzą treningów z nauką. Zresztą który wychowanek Wichru zagrał choćby w I lidze... Ok, jest mowa o budowie poważnej akademii z trenerem Strejlauem, który był jednym z twórców akademii Legii Warszawa. To proces na lata, ale ważne żeby ten proces przynosił owoce. I nie był maszynką do robienia pieniędzy na młodych graczach.
Powrót siatkówki... W Kobyłce nie ma warunków na siatkówkę. W Kobyłce sportem numer jeden jest piłka nożna. Niemal każdy chłopak był w juniorach Wichru choćby na jednym treningu. Więc zainteresowanie jest. Czas na poważną debatę na temat klubu i dobieranie ludzi, dla których sport to pasja. A nie miejsce do bycia na stanowisku. Pani Ewa Jaźwińska wytrzymała kilka miesięcy. Według mnie powołanie jej na stanowisku prezesa, to tak samo mądra decyzja jak powołanie Joanny Muchy na stanowisko ministra sportu. Na sporcie trzeba się znać i nim pasjonować. Bez tego nic dobrego nie będzie. Są kobiety które zarządzają klubami np. prezes siatkarzy Politechniki Warszawa. Ale jest też przykład pani Pyżalskiej...
Kończąc liczę że ktoś wreszcie pomyśli o klubie który jest częścią tego miasta. A klasa to nie miejsce dla Wichru. Skoro kiedyś mogła być IV liga [obecnie III], to chyba nic nie stoi na przeszkodzie aby znów Wicher był klubem który nie jest w ogonie piłkarskiej Polski, ale jest solidnym klubem wydającym wychowanków, z wieloma sekcjami. Bez długów i bez problemów.
Tego wszystkim życzę.
Przemek.