Sympatycy piłki nożnej w Kobyłce w najczarniejszych snach nie tak wyobrażali sobie inaugurację rozgrywek ligowych... Wicher Kobyłka po bardzo słabym spotkaniu przegrał z Rządzą Załubice - 2:3 (1:3). Bramki dla podopiecznych trenera Andrzeja Grelocha zdobyli Daniel Maciążek oraz Wojciech Bieńkowski z rzutu karnego.
(więcej w rozwinięciu)
Pierwsze ligowe spotkanie w tym sezonie mogło rozpocząć się po naszej myśli. W polu karnym dynamicznie jednemu z obrońców rywali urwał się Daniel Maciążek, ale niedokładnie wyłożył piłkę koledze przez co zaprzepaściliśmy niezłą okazję. Goście odpowiedzieli bardzo skutecznie, w 5. minucie wyszli na prowadzenie. Po wielkim zamieszaniu w polu karnym, jeden z zawodników Rządzy strzałem klatką piersiową (!) od słupka bramki (!!) wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Zapachniało sensacją ale miejscowi kibice byli przekonani, że jest to zwyczajny wypadek przy pracy. Ich nadzieje zostały rozwiane kilkanaście minut później. Wtedy to goście przeprowadzili ładną, zespołową akcję po której w sytuacji sam na sam z Michałem Krawczykiem znalazł się jeden z graczy rywali. Przeciwnik nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w siatce i Rządza prowadziła już 2:0. Kilka minut wcześniej, jeszcze przy stanie 1:0 nasz zespół zmarnował dobrą sytuację do wyrównania. Nieatakowany przez nikogo na piątym metrze Damian Zawadzki uderzył piłkę głową ale ta nieznacznie minęła słupek bramki. Mimo straty dwóch goli nasz zespół nie potrafił wyciągnąć z tej sytuacji żadnych konsekwencji. Błędy w obronie mnożyły się w zastraszającym tempie. W ofensywnie też nie było zbyt dobrze. Przez długi czas Wicher walił głową w mur nie potrafiąc zagrozić bramce przeciwnika. Co prawda po pół godzinie gry Daniel Maciążek zdołał skierować piłkę do siatki po strzale z woleja, lecz w tej sytuacji sędzia liniowy dopatrzył się spalonego i bramka nie została uznana. Co nie udało się chwilę wcześniej, powiodło się w 38. minucie spotkania. Wtedy to ładnych kilka metrów z piłką pociągnął Daniel Kania, który dokładnym podaniem w pole karne obsłużył Daniela Maciążka, a ten przelobował golkipera Rządzy. Po zdobytej bramce nasz zespół zareagował najgorzej jak się da. Zamiast pójść za ciosem i spróbować wyrównać, sami straciliśmy kolejnego gola. Rzut wolny z około 25 metrów wykonywał gracz z Załubic, który pięknym strzałem w samo okienko bramki podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie choć zawodnicy Wichru oddali kilka strzałów z dystansu, które jednak nie mogły zaskoczyć bramkarza Rządzy.
Na drugą połowę nasz zespół wybiegł bez zmian. Szybko okazało się, że nie tylko skład Wichru nie uległ zmianie ale i gra. Ta była chaotyczna, mało składna i szarpana. Sytuacji bramkowych dla naszego zespołu było jak na lekarstwo za to rywale groźnie kontratakowali. Szczęśliwie jednak nie potrafili oni wykorzystać wypracowanych przez siebie sytuacji, choć niektóre z nich były naprawdę dogodne. Po upływie godziny, trener Andrzej Greloch zdecydował się na pierwsze zmiany. Na boisku pojawił się m.in Bartłomiej Kamiński. Roszady trenerskie co prawda wniosły trochę ożywienia w poczynania Wichru ale nadal nie potrafiliśmy stworzyć zagrożenia pod bramką przeciwnika. Jedną z lepszych sytuacji zmarnował Aleksander Cieślak, który nieczysto trafił w piłkę na szesnastym metrze. Wraz z upływem czasu na boisku robiło się coraz bardziej nerwowo. Momentami nad wydarzeniami boiskowymi nie panował arbiter, przez co doszło do kilku przepychanek. Sędzia nie szczędził zawodnikom żółtych kartek, choć w sytuacji w której popchnięty został Adam Andrzejewski, rywalowi należał się kartonik w kolorze czerwonym. Na dwanaście minut przed końcem spotkania na boisku pojawił się Wojciech Bieńkowski, którego pojawienie się na murawie poprawiło nieco jakość naszych poczynań w ofensywie. W tym fragmencie spotkania próbowaliśmy strzelać z dystansu, ale kilka takich prób spokojnie wyłapał bramkarz gości a kilka z nich były niecelne. W 88. minucie meczu Mateusz Milewski, kolejny rezerwowy, sprytnie zachował się w polu karnym, przerzucając piłkę nad rywalem, który ratował się faulem. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Wojciech Bieńkowski i pewnym strzałem zdobył bramkę kontaktową. Nadzieje na ugranie choćby remisu znowu ożyły jednak czas biegł nieubłaganie. Na dodatek z kolejną groźną kontrą ruszyli rywale i powinno być 4:2 dla Rządzy. Na więcej ze strony Wichru nie mogliśmy już dziś liczyć. Sędzia do regulaminowych 90 doliczył tylko 3 minuty, a przy kontuzjach, zmianach, przepychankach i wszystkich przerwach w grze powinien był doliczyć co najmniej minut 5. Nie możemy mieć jednak do sędziego żadnych pretensji a jedynie do siebie.
Za tydzień czeka nas ciężki wyjazd na mecz ligowy do Jadowa. W międzyczasie gramy w środę pucharowe spotkanie z Unią Warszawa. Pora się otrząsnąć panowie i zacząć wreszcie normalnie grać w piłkę. Tak słabej gry Wichru nikt się chyba nie spodziewał. Nie umniejszając przeciwnikowi, ale przegrywamy na własnym boisku z Rządzą Załubice a jeszcze niedawno po świetnej grze remisowaliśmy 1:1 z czwartoligowym już Hutnikiem Warszawa, który po pierwszej połowie powinien w Kobyłce przegrywać 0:3...
MKS Wicher Kobyłka: Michał Krawczyk - Mariusz Gumienny, Andrzej Greloch (75" Kacper Balcerak), Adam Andrzejewski żk, Daniel Kania żk - Patryk Wróblewski, Sebastian Domański żk, Grzegorz Bajszczak, Daniel Maciążek (60" Bartłomiej Kamiński) - Damian Zawadzki żk (70" Mateusz Milewski), Aleksander Cieślak (78" Wojciech Bieńkowski)
23 sierpnia 2014, 17:30 - Kobyłka (Stadion Miejski)
MKS Wicher Kobyłka - KP Rządza Załubice 2:3 (1:3)
bramki: Daniel Maciążek 38, Wojciech Bieńkowski 88 z rzutu karnego - Seweryn Remieniewicz 5, 27, Tomasz Połeć 40
żółte kartki (Wicher): Daniel Kania, Sebastian Domański, Adam Andrzejewski, Damian Zawadzki
widzów: 50
sędziował: Mateusz Jenda z Warszawy