Po wczorajszym, stojącym na niezbyt wysokim poziomie meczu, podopieczni trenera Andrzeja Grelocha mogą dopisać na swoje konto 1 punkt. W meczu III kolejki rozgrywek "A klasy" gr. I (Warszawa), Wicher Kobyłka zremisował na własnym boisku z MKS Hutnik Warszawa - 1:1 (0:0). Bramkę na wagę punku dla Wichru zdobył Robert Sosnowski.
(więcej w rozwinięciu)
Pierwsza połowa spotkania rozpoczęła się dość spokojnie i niemrawo. Zarówno jedna jak i druga ekipa nie forsowały tempa, spokojnie operując piłką w środkowej części boiska. Z tego powodu przez długie minuty z boiska wiało po prostu nudą. Lekką przewagę posiadali goście, którzy kilkukrotnie zaatakowali bramkę Wichru, jednak nie przełożyło się to na stworzenie jakiejś klarownej sytuacji strzeleckiej. Pierwszy celny strzał na bramkę w wykonaniu naszej drużyny obejrzeliśmy w 34. minucie meczu. Wtedy to Łukasz Ślesicki uderzył bardzo precyzyjnie lewą nogą, jednak bramkarz rywali popisał się świetną interwencją i sparował piłkę na poprzeczkę. Chwilę później celnym uderzeniem na bramkę Marcina Marciniaka odpowiedzieli goście ale nasz golkiper nie miał problemów z wyłapaniem tego strzału. Kilka minut później Robert Sosnowski otrzymał dobre, dalekie zagranie z linii obrony i w ofiarny sposób próbował uderzyć na bramkę przeciwnika. Niestety nasz kapitan źle złożył się do strzału w efekcie czego piłka poszybowała nie w kierunku bramki lecz na aut. Warszawianie groźni byli zwłaszcza przy stałych fragmentach gry jednak nie byli oni w stanie zmusić do większego wysiłku Marcina Marciniaka. Pierwsza, mało emocjonująca część gry zakończyła się więc bezbramkowym remisem.
W drugiej części spotkania na brak emocji nie mogliśmy już narzekać. Szkoda tylko, że w głównej mierze były to emocje negatywne o które postarał się sędzia główny tego spotkania, Adrian Karandys ale o tym później. Początek drugiej połowy w zasadzie niczym nie różnił się od pierwszej części spotkania. Gra nadal toczyła się głównie w środkowej strefie. Goście jednak od pewnego momentu trochę przycisnęli i stworzyli sobie okazje do wyjścia na prowadzenie. Po strzale z dystansu błąd popełnił Marcin Marciniak, który "wypluł" piłkę przed siebie, jednak przy dobitce nasz golkiper zrehabilitował się i piłka nie wpadła do siatki. Z minuty na minutę jednej jak i drugiej drużynie zaczęło co raz bardziej zależeć na tym, żeby szalę zwycięstwa przechylić na swoją korzyść. Z tego też powodu gra się zaostrzyła. Nad wydarzeniami boiskowymi zupełnie nie panował jednak sędzia Adrian Karandys, który swoimi decyzjami wprowadził na plac gry jeszcze więcej chaosu i nerwowości. Rozjemca wczorajszych zawodów bardzo chętnie karał wczoraj naszych zawodników żółtymi kartkami. Wobec gości był jednak dziwnie pobłażliwy i zdecydował się na pokazanie tylko jednego kartonika w żółtym kolorze choć jeszcze w kilku sytuacjach miał ku temu podstawy. Do tego pan arbiter często podejmował dziwne decyzje (np nie odgwizdując faulu w ewidentnej sytuacji by za chwilę przerwać grę gwizdkiem przy odbiorze piłki zgodnie z przepisami). Nie wiadomo co było przyczyną zagubienia i roztargnienia arbitra jednak jego postawa była niezwykle irytująca. W 79. minucie spotkania sędzia dopatrzył się zagrania ręką w polu karnym przez Bartłomieja Męczkowskiego i podyktował rzut karny dla Hutnika. Było to jednak raczej przypadkowe zagranie a nie celowy i świadomy ruch więc sędzia mógł zinterpretować tę sytuację inaczej. Tak się jednak nie stało a goście po skutecznym wyegzekwowaniu "jedenastki" wyszli na prowadzenie. Stracona bramka rozjuszyła naszych graczy, którzy od razu ruszyli do odrabiania strat. Trochę szkoda, że dopiero utrata bramki musiała spowodować, że nasz zespół wreszcie zagra ofensywniej i odważniej z przodu. W 87. minucie Wicher wywalczył rzut wolny około 20 metrów od bramki Hutnika. Przy piłce stanęli Łukasz Ślesicki i Robert Sosnowski. Na uderzenie ostatecznie zdecydował się popularny "Sosna". Kąśliwy strzał naszego kapitana zaskoczył bramkarza, który nawet nie drgnął a futbolówka zatrzepotała w siatce! Po zdobytym golu nasz zespół mógł pójść za ciosem. Precyzyjnym, plasowanym strzałem z dystansu bramkarza rywali znowu próbował zaskoczyć Robert Sosnowski. Tym razem jednak golkiper Hutnika świetną interwencją zapobiegł utracie bramki. Chwilę potem z groźną kontrą ruszyli goście, jednak nasza defensywa zażegnała niebezpieczeństwo. W doliczonym czasie gry kolejny raz z groźnym kontratakiem ruszyli Warszawianie. Rozpaczliwym faulem sytuację ratował Łukasz Ślesicki a sędzia podyktował rzut wolny dla Hutnika z około dwudziestu kilku metrów. Dodatkowo winowajca otrzymał jeszcze żółtą kartkę. Strzał jednego z rywali ugrzęzł jednak w murze. Goście reklamowali jeszcze zagranie ręką jednego z naszych graczy ale sędzia mimo olbrzymich protestów gości nakazał grać dalej. Chwilę później zakończył spotkanie, w którym ekipy Wichru i Hutnika podzieliły się punktami.
Mimo, że wczorajszy mecz nie był wielki widowiskiem to jednak jego najsłabszym aktorem był sędzia główny, Adrian Karandys. Nie potrafił on zapanować nad tym co dzieje się na boisku, w efekcie czego na boisku doszło do wielu spięć i niepotrzebnych przepychanek. Na spotkaniu obecny był jednak obserwator MZPN, p. Marek Karkut, więc miejmy nadzieję, że arbiter zostanie sprawiedliwie oceniony bo wczoraj naprawdę nie był najlepiej dysponowany.
Następny mecz Wichru już w najbliższą środę. O 16:30 zagramy na własnym boisku w II rundzie Pucharu Polski na szczeblu okręgowym z Marcovią Marki. W sobotę, 12 września o godzinie 11:00 zagramy w kolei w Pomiechówku z miejscową Wkrą w ramach IV kolejki rozgrywek "A klasy" gr. I (Warszawa).
MKS Wicher Kobyłka: Marcin Marciniak żk - Bartłomiej Męczkowski, Sebastian Domański, Sebastian Zakrzewski, Łukasz Ślesicki żk - Kamil Śliwowski żk, Grzegorz Bajszczak żk, Daniel Kania, Piotr Więch (81" Dawid Kielczyk), Damian Bieniak (70" Piotr Welskop) - Robert Sosnowski żk
5 września 2015, 17:00 - III kolejka "A klasy" gr. I (Warszawa) - Kobyłka
MKS Wicher Kobyłka - MKS Hutnik Warszawa 1:1 (0:0)
bramka dla Wichru: Robert Sosnowski 87
żółte kartki (Wicher): Kamil Śliwowski, Grzegorz Bajszczak, Robert Sosnowski, Marcin Marciniak, Łukasz Ślesicki
sędziował: Adrian Karandys (WS Warszawa)
widzów: 50